I tak,
- malowaliśmy taflę lodu barwnikami, obserwując jak wnikają one w strukturę lodu i obserwując zmianę faktury kolorowej powierzchni pod wpływem posypywania solą
- tworzyliśmy emulsje oleju i wody zatapiając w słoju z olejem zabarwione kostki lodu (nie tworzył nam się jednostajnie kolorowy płyn jak przy wrzucaniu kolorowych kostek do wody lecz płyn zawierający setki drobniutkich kolorowych kuleczek)
- próbowaliśmy wyłowić kostkę lodu pływającą w wodzie przy pomocy nitki – okazało się to najłatwiejsze, gdy położyliśmy na kostce nitkę posypaliśmy ją solą, poczekaliśmy aż lód lekko się roztopi i zamarznie znowu, zaciskając nitkę
- wrzucaliśmy kostki lodu do wypełnionego po brzegi słoja i ze zdziwieniem obserwowaliśmy jak topiąc się wcale nie powodowały przelewania się wody przez brzegi naczynia
- dokończyliśmy doświadczenie rozpoczęte kilka dni temu- zgodnie z naszymi przewidywaniami najwięcej wody wyparowało z szerokiego naczynia ustawionego nad kaloryferem, znacznie mniej z naczyń wąskich ustawionych w różnych miejscach sali, a prawie wcale z zakręconego słoiczka