Skład nasz okroił się z różnych przyczyn w ostatnich dniach, ale ci co pojechali na pewno nie czuli się zawiedzeni. Co prawda Łódź powitała nas lekkim deszczem, utrudniając spacer po najstarszym parku miasta – Źródliskach, ale potem było tylko lepiej. Przy palmiarni na szlaku “Bajkowej Łodzi” powitaliśmy Wróbla Ćwirka. Przeszliśmy przez zabytkową dzielnicę robotniczą Księży Młyn rozmawiając o warunkach życia ludzi 100 lat temu. Na warsztatach animacji wykonaliśmy film, który potem obejrzeliśmy w prawdziwym kinie. Zrobiliśmy obowiązkowe zdjęcie z Bonifacym i Filemonem. Zjedliśmy smakołyki z naszych plecaków w parku otaczającym Muzeum Kinematografii (Pałac Scheiblera). Podjechaliśmy tramwajem do CH Manufaktura, mieszczącym się w dawnej fabryce Poznańskiego. Odpoczęliśmy chlapiąc się w fontannach i siedząc pod parasolkami kawiarenki. Zwiedziliśmy wnętrza Pałacu Poznańskiego, dłużej zatrzymując się przy makiecie miasta, w gabinecie Juliana Tuwima (Tymon recytował nam nawet wiersz z ostatniego konkursu ) i w sali bankietowej, gdzie zostaliśmy poczęstowani pysznymi sokami. Rikszami jechaliśmy z Placu Wolności do restauracji Manekin, podziwiając pięknie odnowione kamienice na Piotrkowskiej. Czekając na zamówienie podeszliśmy do sklepu z pamiątkami. A po obiedzie musieliśmy wędrować na dworzec kolejowy. Niestety nie mogliśmy obejrzeć kolejnego pomnika Bajkowej Łodzi – Misia Uszatka, ponieważ cały Łódzki Dom Kultury, przy którym znajduje się pomnik, otoczony został płotem związanym z remontem. A potem tylko błyskawiczna jazda wygodnym pociągiem, umilana grami i przekąskami, wyjmowanymi wciąż z przepastnych plecaków. Nie wiadomo kiedy pociąg zatrzymał się na Dworcu Centralnym, gdzie czekali stęsknieni Rodzice…